Po październiku została już tylko sterta suchych liści a temat szukania mieszkania, pokoju na wynajem wciąż aktualny jak memy o winie Tuska. W stolycy kraju odbija nam się jak w szkle powiększającym przekrój potencjalnych współlokatorów: naiwni studenci, nieustraszeni żeglarze na śmieciowych umowach i przyszli rekruci pokolenia Ikei.
Nie/ przechodni, bez PRLu na ścianie (wódka i śledzik w lodówce mogą być), z kotem, chomikiem, bez dresów na osiedlu i lustrem wystarczająco dużym na selfie (historia prawdziwa). Łóżko, szafa, biurko. Mały fiat. Wymarzony pokój. W pakiecie z zajebistymi lokatorami, którzy poczęstują obiadem, pozmywają gary i przyniosą czopek w pupę jak boli po udanej sobocie na mieście. 600 zł z opłatami.
Jest tylko jeden problem. Uwłaszczający ludzkiej godności i poczuciu społecznej sprawiedliwości – casting.
Tak, słowo zmora, spędzające sen z powiek przyszłym współlokatorom. I stoi taki jeden z drugim jak petent w urzędzie miasta, spoconą ręką podaje CV, referencje i czekoladki na pierwsze wrażenie. Śpiewam, melorecytuję, dobrze gotuję, zwłaszcza indyjskie żarcie. Dużo pracuję, na weekend wyjeżdżam, bez zwierząt, bez nałogów, bez chęci do życia. Mnie, mnie, wybierz mnie! I pozwól w końcu rozpakować weki od mamy. Koszmar. I jeszcze to czekanie na telefon. Gorzej jak po pierwszej randce.
Kto to słyszał tak wybierać i przebierać ludzi jak jajka w ulęgałkach?! No bo tak, wchodzę, oglądam pokój, wszystko jest ok to biorę, nie?
Czasem jednak rezygnuję z wymarzonej stancji (ktoś jeszcze używa tego słowa?). Z tym spoconym grubasem za ścianą jakoś mi nie po drodze a grzyb w pralce po za tym, że cuchnie to nie komponuje się ze stringami z carrefura, których nie mam, ale kiedyś mieć mogę. Z kotami nie zamieszkam, bo wtedy już na pewno nie znajdę faceta. Gejów lubię. Na drinka przy Placu Zbawiciela, nie do ustalania grafiku mycia kibla.
Kłaniam się grzecznie i szukam dalej.
Czemu dajemy prawo wyboru sobie a odmawiamy go innym?
Nikt nie chce dzielić swojej przestrzeni życiowej z osobą, z którą jest jej zupełnie nie po drodze. Ba, niektórzy są nawet tak zboczeni, że chcą mieszkać z kimś (a nie w upragnionej kawalerce), bo to zwyczajnie lubią, a nie tylko dla kasy, życząc w duchy rychłej śmierci współlokatorom.
Z kimś nie znaczy z każdym. Tak jak z seksem, chociaż masz wielką ochotę.
Nie chcę się rumienić ze wstydu słysząc pytanie: robisz casting?
Brak komentarzy