Podróż zaczynałem od Gruzji i to był błąd. Gruzja powinna być zakończeniem, a nie początkiem. Wszystko tu stwarza wrażenie przybicia do przystani, dotarcia pod dach. Wszystko – klimat, krajobraz i obyczaje – namawia, żeby przysiąść w cieniu, łyknąć wina, odetchnąć i pomyśleć: fajnie tu.
Piękny to kraj, Gruzja. Z każdego miejsca widać góry. Podniebny Kaukaz, zielone grzbiety Suramu. Słońce pada na śnieżne szczyty kaukaskie, odbija się i oświetla Gruzję. Dlatego promienie słoneczne, zabarwione kolorem śniegu, są tu nie złote, a srebrne, jak oprawa starej ikony.
Nie byłem w stanie przewędrować Gruzji ani nie umiałem znaleźć z niej wyjścia. Przez kilka dni dzieliłem los Gruzinów, przekonany, jak oni, że jednego życia za mało, aby obejść całą ich Republikę.
Kto tu trafi, będzie wprowadzony w rytuał biesiady, która dla Gruzina jest smakiem życia.
Gruzin ucztuje przy każdej okazji. Jego pociąg do biesiady nie wynika z próżniactwa czy beztroski. Mało widziałem narodów równie pracowitych jak oni. Mało chłopów tak dbających o swoje pola, o każdy krzew winnicy. Ale Gruzin, który buduje fabryki, studiuje na politechnice i prowadzi odrzutowiec, pozostał jednocześnie dziedzicem swojej tradycji. Zachowuje on szacunek dla przeszłości, dla przodków, dla jasnych stron dnia wczorajszego.
Gruzin lubi, żeby jego dzień pracy i trosk został zamknięty pogodnym akcentem. Żeby jakiś uroczysty moment nadał temu dniu wartość przeżycia i utrwalił go w pamięci. Żaden dzień nie powtórzy się dwa razy i dlatego każdy z osobna trzeba czcić jak święto, jak wydarzenie. I Gruzin oddaje się temu obrzędowi całym sobą.
Biesiada nie ma nic wspólnego z wyżerą, z ochlajem, z bibą. Tu się nie przychodzi, żeby mieć przerwę w życiorysie, żeby się ugotować.
Gruzin gardzi pijaństwem, nie znosi picia na ilość. Stół jest tylko pretekstem, smakowitym i winem zakrapianym, ale właśnie pretekstem. Okazją, żeby uczcić życie. To, co się dzieje za stołem, Gruzin śledzi z uwagą. To są dla niego ważne sprawy. Jest tu obecny myślami – on uczestniczy. Każdy, kto siedzi za stołem, ma swoją rolę, jest na równi z innymi kapłanem ceremonii. Tę rolę trzeba odegrać najlepiej, ponieważ każda wpadka jest kompromitacją.
Niemal zaraz po wylądowaniu w Tbilisi zostałem zawiedziony za stół i pouczony, jak się przy nim zachować. Bo Gruzini wiedzą, że kultura stołu, obrządek stołu, w Europie zarzucone i zapomniane, że biesiada została odarta ze swoich treści, a toast zredukowany do monosylab (no to cyk!) albo do grafomanii (chluśniem, bo uśniem!). Bardzo to są niesmaczne dla Gruzina zwyczaje.
Stół jest ogniskiem przyjaźni.
Człowiek może istnieć tylko wśród przyjaciół. Największą karą dla Gruzina jest skazać go na samotność. Odcięty od innych, czuje się zagrożony, traci grunt pod nogami. Dopiero w gronie przyjaciół jest znowu sobą. Staje się na powrót elementem całości, gałęzią wyrastającą z pnia. Przyjaźń jest warunkiem życia i dlatego trzeba ją umacniać. Przyjaźń umacnia demonstracja. Stół jest okazją demonstrowania przyjaźni.
Za stołem wolno rozmawiać, ale z zachowaniem reguły obrządku. Reguła nie dopuszcza do żadnego chaosu, żadnego wiecowania, żadnego: panowie, dajcie mi wreszcie, do cholery, coś powiedzieć. Zagłoba toby nie wytrzymał w Gruzji jednego dnia. Można mówić, jak się dostanie głos. Ale i wtedy jest to mówienie specjalne: mówienie w formie toastu.
Czym jest gruziński toast?
Każdy, kto jest za stołem, dostanie głos i skwapliwie z niego skorzysta: wygłosi toast. Najpierw pójdą toasty obowiązkowe: za Gruzję, za przodków, za rodzinę, za partię przewodniczkę, za Szotę Rustawelego, za Poranek Naszej Ojczyzny. A potem będzie seria toastów wzajemnych -jeden wznosi toast za drugiego. Toast mówi się kilka minut, można mówić pół godziny. Przy stole zapada cisza. Wszyscy słuchają z najwyższą uwagą. Jeżeli mówiącemu toast idzie dobrze, wszyscy kiwają głowami z uznaniem, jeżeli zaczyna mącić, odzywa się pomruk niezadowolenia.
Toast musi być poetycki, bo życiu trzeba dodawać piękna.
Dobrze jest powiedzieć o błękicie nieba, o zapachu róż, o srebrnych wodach strumienia. Dobrze jest przyrównać wielkość człowieka do wielkości góry Kazbek, a jego wolę i upór do jodły wczepionej korzeniami w szczeliny skalne. Dobrze jest wyrazić nadzieję, że jutro będzie słonecznie. Najważniejsze jednak, żeby toast był afirmujący, maksymalnie pozytywny. W tym jest zawarty cały sens obyczaju. Kto dostaje głos, wygłasza toast na cześć kogoś z obecnych. Nieważne, kim jest ten uczczony, jaka jest jego profesja, jakie jego talenty. Wystarczy, że siedzi przy stole, to znaczy, że został dopuszczony, a skoro tak, jest wspaniały, jest wielki, musi być wielki!
W takiej atmosferze samo jedzenie i picie spada do roli drugorzędnej, schodzi na margines. To wszystko jest wyparte przez toast. Wszystko pochłania toast. ***
Słowami Ryszarda Kapuścińskiego zapraszam Was do Gruzji. W kraju dzikich gór i dzbanów wina, gdzie beztroska bieda towarzyszy szczerej serdeczności, poczujecie się jak w domu. Nie tym prawdziwym ale wyśnionym, wymarzonym, zrodzonym z fantazji o wsi spokojnej i gościnności w cieniu lipy. Nie spotkałam jeszcze Polaka, który nie pokochałby Gruzji. Z jej słodkim winem o rubinowej barwie, marynowanymi bakłażanami, orzechową pastą i najlepszymi pod słońcem haczapuri. Dookoła góry i uśmiechnięci ludzie.
Gruzja to kraj wymarzony do podróżowania autostopem. Pod warunkiem, ze macie dużo czasu i pojemne żołądki. Gruzin postawi sobie za punkt honoru zacnie Was ugościć, nakarmić, napoić, zaszczepić w sercu miłość do jego ojczyzny. Nie będzie słuchał o napiętym planie zawiedzania i dedlajanch w pracy. Nie uwierzy, że nie jesteś głodny. Nie mów później, że nie ostrzegałam.
PS. fragmenty pochodzą z książki Ryszarda Kapuścińskiego pt. „Kirgiz schodzi z konia”. Fenomelnay reportaż. Gorąco polecam.
2 komentarze
Gruzja moja miłość…ludzie, kuchnia, wino i widoki.
/ 1 de março de 2012, 21:54 / ()que legal!! adorei!! fiquei lembrando a delicia que eh fazer os prototipos até definir! adoro! vou imprimir ja!! 😀 valeu! / 22 de novembro de 2012, 15:53: Shizue – realmente é muito gostoso fazer essas treniuaqrinhas de papel, só não é terapia porque a montagem leva pouco tempo! X)Um super abraço,tio .faso