Łez jeszcze nie otarliśmy żegnając Indonezję ( Bali, Ubud 1, 2, 3, Gili Trawangan, Gili Meno, żółwie, Gili Air, Lombok, Sanur, Yogyakarta i wiele innych, których już nie chce mi się wklejać, kiedyś to jakoś pokategoryzuję po ludzku żebyście mogli wygodnie przeglądać posty tematycznie… uff! ) a już nas wita. Wielka i wspaniała Azja! Obowiązki gospodarza gładko przejmuje Bangkok. I pełnił je godnie! Wyznaczył najlepszego sługę, aby dogadzał wszelkim zachciankom europejskich gości –
Khao San Road
I to w zasadzie o Khao San jest ten wpis. Muszę z żalem przyznać, że niewiele poza nim zobaczyliśmy w Bangkoku. Z drugiej strony te najbardziej znane atrakcje turystycznie znajdziecie nie gdzie indziej tylko właśnie w okolicy mekki backpackerskiej.
Tak, NAPRAWDĘ to zjadłam!
Artur: Khao San jest na prawdę malutkie ale oferuje po prostu wszystko czego potrzeba. Tajlandia jest tańsza dla wielu podróżnych więc wszystko nęci i kusi. Na każdym kroku różne dania, o każdej porze dnia i nocy, za nie duże pieniądze(50 batów i co potrzeba kupujesz). Sklepy Seven Eleven co kilka metrów od siebie ! Biały człowiek w Azji kocha 7/11. Daje mu on poczucie normalności i stabilności. ATM ? Nawet specjalnie samochody-bankomaty podjeżdżają.. Co ciekawe, ulica zmienia swoje obliczę trzy razy dziennie. Rano stragany z jedzeniem i pamiątki. Po południu obiady i ciuszki a na wieczór – masaże i knajpy. Za pierwszym razem człowiek głupieje jak wychodzi rano i wraca po południu. Niby ta samą droga a wszystko się zmieniło i gdyby nie wiara, że to na pewno ta ulica prowadzi do domu to każdy normalny człowiek by zawrócił. Na czym polega magia tej ulicy ? Nie trzeba jej opuszczać. Jest tak wygodna, ceny są tak przystępne, że można tu siedzieć i siedzieć. Wyobraźcie sobie świat, który jest tak stworzony by było wam w nim wygodnie. To jest właśnie cały sekret. Chrr… gdzie spać? O nocleg też nie musisz się martwić. Największa głupotą, jaką zrobiliśmy w Bangkoku było zarezerwowanie noclegu przez internet. NIE róbcie tego błędu! Aż wstyd się przyznawać… Zapłacisz 2-3 razy drożej za gorszy nocleg. Nie stresuj się nawet jak przylatujesz późnym wieczorem. Khao San nie śpi i jest naszpikowane hostelami i hotelami jak sernik na Wielkanoc rodzynkami. Eksperyment z Lonely Planet Kojarzycie te przewodniki? Zakupiłam ebooka o Bangkoku.
Świątynie tym razem nie rozczarowały nas. Dużo fajniejsze niż te w Ubud. Wstęp z reguły płatny od kilkudziesięciu batów do 500 za Pałac Królewski. Wart zobaczenia. Zarezerwujcie spokojnie pół dnia na niego, jak możecie sobie na to pozwolić.
Wszystko aż kapie od złota, aparat nie nadąża…
Dla wygodnickich i leniuchów 🙂
Może odwiedzimy Pekin z Rough Guide i zrobimy porównanie. Chociaż kogo JA oszukuję? W Pekinie, z przewodnikiem czy bez, i tak się zgubię 🙂
Słyszałam historie o ludziach, którzy wsiadają do samolotu lecącego g d z i e ś i siedząc w chmurach dopiero otwierają przewodnik… hardcore travel style 🙂
A jak Wasze doświadczenia ze zwiedzania miejsc z Lonely Planet czy innym przewodnikiem pod pachą? Da się?
3 komentarze
Poszaleliscie z rozrzutem tematycznym. Z pluszaczkowych kangurów przeszliście płynnie do pełnego orientu. No faktycznie jest tu na co popatrzeć . nie wiadomo co intryguje bardziej – czy świnki, jedzonko i zabawy wszeteczne czy kapiące zlotem i zachwycające koronkową robótką świątynie i pałace. Oczywiście robienie za „pomiot szatański” podobać mi się nie może więc obrażę się i Bangkoku nie odwiedzę …
A propos zwiedzania z przewodnikiem pod pachą – oczywiście że ćwiczyliśmy. Co prawda nie były to wydawnictwa Lonely Planet, bo te niestety głownie po angielsku … ale np. dostany w prezencie przewodnik po Maroku zaczytaliśmy doszczętnie. Wykorzystaliśmy go zarówno do rezerwacji noclegów jak i … biegania po medynach i bazarach. Z moich skromnych doswiadczen wynika, że przewodnik musi być praktyczny, bez zbednych ozdobników w postaci epickich opisów. powieść to sobie mozna w domu na kanapie poczytać.
To jeszcze nic!
W dalszym ciągu nie cała Azja opisana, a w planach poruszenie miliona innych tematów, poza samym życiem w AU.
Dlatego wkrótce będziesz Mamiszonku płakać, tupać nogami i pomstować na pierworodka swojego. Żeby o tym wszystkim pisać zmieniamy szablon bloga jak tylko znajdę chwilę. Będzie on dość szalony 🙂
Jakie wydawnictwo tych przewodników? Chodzi właśnie o takie książeczki, które powiedzą krótko: idź w prawo, zobacz to, zjedz tu, prześpij się tu, a na lewo masz to, to i to 🙂
korzystałam z Pascala – beznadzieja, przerost formy nad treśćia. Maroko zwiedzalismy z serią kieszonkowy przewodnik Wydawnicta RM, przewodnik w dobrym formacie, wydany na porzadnym papierze, zawierajacy małe przydatne mapki (wjazdy do poszczególnych miast, opisywanych kwartałow …) + luźna duza mapa – z jednej strony całe państwo, z drugiej mapki miast cesarskich. wszystko sie przydało!