I znowu w Azji. Żegnaj cywilizacjo, siedząca toaleto i języku angielski! Idziemy na żywioł. Autobus, na który nie mogę kupić biletu, pokój w hostelu inny, niż ten, za który zapłaciłam, zupa z wodorostów zamiast owsianki i śniadanie, które miało się składać z trzech pierogów a wyglądało tak:
Dzięki kochanemu przewodnikowi animal planet, w którym wyczytaliśmy, że porcja pierożków to sztuk trzy. Cóż, było osiem 🙂
Pekin. Stolica uporządkowanego chaosu. Tutaj próba zrobienia prania urasta do wielkiej przygody. Idziemy uliczką pomiędzy hutongami gdy nagle jakaś kobiecina porzuca swój kramik i krzycząc coś, na migi każe iść za sobą. Nim zdążę się zorientować już trzyma wielką siatę z brudnymi ciuchami i w podskokach znika za zakrętem. Hallo! Na nic próby tłumaczenia, idziemy za nią jak te ciele pokorne. Na szczęście nie prowadzi nas na targ nerek tylko do pralni. Przełykam ślinę, kiedy każda część mojej naznaczonej podróżą bielizny przeglądana jest skrupulatnie przez właścicielkę pralni. Procedurze towarzyszą oczywiście wszyscy członkowie rodziny. Zapada wyrok: 150 zł. Więcej, niż warte są łaszki kupione za grosze w Tajlandii. Zwijamy wszystko do siaty i uciekamy, gdzie pieprz rośnie.
Mieszkamy w dzielnicy hutongów. Tradycyjne domostwa połączone labiryntem dziedzińców powstawały w Chinach od XII wieku. Nie wiadomo, jak długo Republika Chińska pozwoli na ich istnienie. Ne pasują do nowoczesnego obrazu stolicy. Wiele hutongów zniknęło przez olimpiadą w Pekinie. Póki co, ich pozostałości stanowią jedną z atrakcji turystycznych. Przechadzając się po kamienistych uliczkach, otoczona starymi rowerami i rikszami, nie czuję że jestem w Pekinie. Ludzie uśmiechają się, dzieci puszczają mydlane bańki. Za chwilę otworzę przewodnik i pójdę do tych wszystkich pałaców, placów i świątyń. Póki co, jestem tu. Chłonę Chiny.
Zielone świerszcze zamknięte w bambusowej klateczce krzyczą na cały głos, jak jest im źle. Nie dowiem się, dlaczego tam są.
1 Komentarz
troche sie na ciebie obrazilam, ale niech tam. na maile i skypa szans nie ma?
uważaj cobys oczu skosnych od tych specjalow nie nabrala, tym bardziej, ze konotacje tez jakowes w tym kierunku posiadasz ….
w tym kapelusiku wygladasz szykownie, generalnie klimaty klimaciarskie, buziaki mama