Miał być ślub, kredyt, dzieci a skończyło się na 11 krajach na 3 kontynentach w 11 miesięcy. 2 wariatów i ich zawsze za ciężkie plecaki. W skrócie Lymkya. W życiu Iga i Artur. I podróżowanie we dwoje.
Pytanie, które w ciągu ostatniego roku słyszeli niezliczoną ilość razy:
I: Jak się podróżuje we dwoje? 🙂
A: Nie wiem… byłem wielbłądem.
I: Nie bój się, możesz odpowiadać szczerze. Na czas rozmowy udzielam Ci immunitetu małżeńskiego. Czego bałeś się najbardziej PRZED wyjazdem?
A: Tego, że się rozejdziemy szybko i cały wyjazd okaże się klapą.
I: Z powodu podróżowania we dwoje czy tak po prostu, bo zupa była za słona a skarpety na podłodze?
A: To są zawsze najpoważniejsze problemy w związku!
I: A co z nudą? Nie bałeś się, że będziecie mieli siebie zwyczajnie dość? 24 h na dobę razem… masakra.
A: Rozczaruję Cię, ale nie. Podróżowanie we dwoje w ogóle mnie nie przerażało. Bycie razem jest skomplikowane. W domu czy na wyjeździe, borykamy się z tymi samymi problemami.
I: I jak sobie radziliście z tymi problemami? Zakładam, że ciche dni w samolocie czy foch na stopie nie wchodziły w grę? 🙂
A: Jak to w życiu bywa, były drobne i większe kłótnie ale czar odwiedzanych miejsc robił swoje. Sami też zmienialiśmy się z czasem na lepsze, mądrzejsze.
I: Brzmi to bardzo fajnie. Jak teraz oceniasz Wasz związek?
A: Wróciliśmy szczęśliwsi, mądrzejsi. Wiemy, czego chcemy od życia i czego oczekujemy od siebie nawzajem. To jest pozytywny wpływ podróżowania we dwoje.
I: Czy podróżując z plecakiem, wiatrem, kurzem i brudem można mówić o romantycznym związku?
A: Życie w drodze nie może być powodem by przestać się sobą interesować. To miłe, jak kobieta raz na jakiś czas zostawi w plecaku strój „Wojciechowskiej” i ubierze się ładnie, seksownie, nawet jeśli warunki nie zawsze ku temu sprzyjają. W podróży każda kolacja jest kolacją „na mieście” a widok mlecznej drogi na niebie nastraja romantycznie największego twardziela. Można razem posiedzieć, porozmawiać, popatrzeć w oczy. Nikt się nigdzie nie śpieszy.
Z drugiej strony często otaczają Cię inni ludzie. Śpiąc w hostelach, na couchsurfingu itd. może być ciężko z prywatnością Należy się odprężyć, nie przejmować i próbować czerpać radość wszędzie.
I: Spodziewałam się historii rodem z „300 walecznych”, pot, krem i łzy a tu takie mądrości a la Paulo Coelho. Czy są jakieś wady podróżowania we dwoje?
A: Podróżowanie nie jest ucieczką od życia. Nie ważne, czy jesteś z Radomia, pracujesz w Warszawie, jedziesz zimą w Tatry czy nurkujesz na rafie koralowej – zawsze mierzysz się z problemami w związku. Bo związek, bez względu na szerokość geograficzną, to wciąż dwie różne osoby, dwa różne temperamenty. Jedna strona chce jechać w góry, inna nad morze. Jedna strona chce iść do parku a druga obejrzeć serial na komputerze i tak dalej. Wadą wspólnego podróżowania jest czasem brak rajskiego spokoju. Jedno chce się położyć na plaży a drugie robi jej wyrzuty, że tu trzeba zwiedzać a nie leżeć.
I: Ha ha! Pewnie Ty stoisz gotowy do wyjścia z plecakiem a dziewczyna maluje paznokcie i szykuje się na plażę?
A: Raczej na odwrót. Ja chciałem pójść na plażę trochę poleniuchować a dziewczyna miała bardziej aktywne pomysły na spędzenie czasu.
I: Dobra, zostawmy już te związki. Największa przygoda w ciągu ostatniego roku?
A: Ciężki wybór. Waham się między 5 dniową jazdą konną w Mongolii, nurkowaniem z rekinami na Filipinach a wejściem na aktywny wulkan w Indonezji. Nie ma sensu wybierać zwycięzcy, każde z tych przeżyć zasługuje na podium.
I: Gdybyś mógł coś zmienić w ciągu ostatnich 12 mc, było by to….?
A: Stara mądrość mówi „Nie żałuj”. Jakbym mógł cofnąć się w czasie, pojechałbym we wspólną podróż jeszcze raz. Może wcześniej i na dłużej :). Były czasem gorsze momenty, kłótnie, niezadowolenie ale podsumowując – było niesamowicie. Wróciliśmy razem, szczęśliwi i jeszcze bardziej głodni siebie i wspólnych, nowych przeżyć.
I: Jakieś wyjazdowe plany na przyszłość?
A: Była okazja wypadu do Wiednia na kilka dni ale niestety przepadła. Planów jako takich nie ma. Chociaż apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chodzi za mną Ameryka Południowa i sama Polska ale znając życie, los sam coś przyniesie. W każdej chwili może pojawić się jakaś promocyjna oferta na wyjazd …gdzieś. I nas poniesie.
I: Jak się czujesz po powrocie do domu?
A: Czuję, że brakuje mi czasu. Po głowie chodzi tysiące planów, wiele rzeczy chciałbym zrobić szybko ale dzień jest stanowczo za krótki.
I: Co będziesz robił za rok?
A: Będę miał własną firmę lub pracował zupełnie innej branży. Będę biegał w maratonach.
I: I będziesz to wszystko robił to z Igą? 🙂
A: Nie do końca. Nie widzę jej ze sobą podczas maratonu. Po godzinie patrzyłaby gdzie tu skręcić na ciastko i zaciągnąć mnie na kawę. Własną firmę tylko razem widzę. Czuję, że będziemy też „inne rzeczy” wspólnie robić… jeśli wiesz, co mam na myśli.
I: Wniosek nasuwa się jeden – nic, tylko wziąć chłopa/ dziewuchę za rękę, ruszyć w podróż i wrócić pełnym inspiracji, miłości i pomysłów na wspólne, fascynujące życie 🙂
Co byś poradził parom wybierającym się we wspólną podróż?
A: Jedziecie razem i o tym właśnie pamiętajcie. Wspólna podróż, wspólne życie. Jak jedno z Was będzie traktować wyjazd jako Jego/Jej przygodę życia, to może się to skończyć samotnym powrotem do domu.
Uczcie się cieszyć ze z tego, co Wam los przyniesie. Bądźcie wyrozumiali dla swoich partnerów i ich przyzwyczajeń, jak kawa o poranku lub miłość do pikantnych dań. Sprawdźcie wcześniej czy któreś z Was nie chrapie.
A Wy jakie macie patenty na podróżowanie we dwoje?
3 komentarze
Jeden patent – BIG LOVEEEE i wszystko jest do przejścia 😀
cudo!
Super wywiad 🙂 Mój patent na wspólny wyjazd jest prosty – dużo cierpliwości i wyrozumiałości dla siebie nawzajem oraz partnerstwo w związku, czyli raz realizujemy mój pomysł, innym razem Twój, a najwięcej naszych wspólnych, pozdrowionka 🙂