Ewelina miała fajne, krzywe zęby. Teraz nosi aparat i uśmiecha się jakby więcej. A ja tęsknię za tymi jej krzywymi zębami. Nie powiem jej tego przecież.
Ewelina lubi podróżować, zwłaszcza ze mną. I poznawać nowych ludzi. Umawia się z lokalnymi chłopakami na wino. Nosi w plecaku wiśniówkę i krówki. Tak na wszelki wypadek, gdyby akurat ktoś miał ochotę lub był dla nas tak miły, że zasłużył koniecznie na coś więcej, niż jej uśmiech.
I nie wyperswadujesz jej, że za ciężko, niepraktycznie.
Czy kobieta, która niezmiennie podróżuje w sukience i baletkach może być praktyczna?
Ewelina szybko się nudzi starym miastem w Tbilisi. Tą ładniejszą, odmalowaną częścią. Skręca uparcie w boczną uliczkę, zachwyca się odpadającym tynkiem, krzywymi oknami i praniem suszącym się na linkach. Jakiś smutek ją przejmuje bo jednak szkoda, że nikt nie przywróci tym kamienicom dawnego blasku.
Z gór zjedża w deszczu autostopem w dół. Prosto na gorącą herbatę, zimnego kurczaka i wódkę z winogron przegryzaną jagodami. I tak lubi rozmawiać z gospodarzem, że po dwóch dniach nadal nie wie, gdzie warto zjeść chaczapuri na mieście.
Granatom pozwala zrobić zdjęcie. Zjeść nie, bo przecież nie spadły.
Ah, ta moja Ewelina.
4 komentarze
Igusiu kocham, Cię bestyjo najmocniej! Ale za dobór zdjęć zemszczę się okrutnie <3 Drogi czytelniku ciesz się albowiem oglądasz zdjęcia z Gruzji przede mną 😉
Zdjęcia są piękne 🙂
piękne!
Uwielbiam niepraktyczne osoby 😀