Gwizd czajnika przyjemnie łaskocze ucho. Ten dźwięk kojarzy mi się z domem. Łóżko posłane, prysznic zakręcony, jeszcze tylko zaleję gorącą wodą kawę i możemy ruszać. Zaraz, zaraz, czy my nie mieliśmy podróżować po bezdrożach Tasmanii?!
Tak wygląda podróż camper ’em. Pokochaliśmy nasz nowy dom na kółkach od pierwszego wejrzenia. Ma wszystko: łoże małżeńskie, prysznic, toaletę, kuchnię, lodówkę, barbecue, stół, telewizor (!). Komplet garnków, sztućce i pościel. Skrzyżowanie pokoju hotelowego z samochodem i domieszką kawalerki. Bajera! Nocleg w hostelach może się schować.
To nasze pierwsze spotkanie z camper ’em i nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Camper ‚y nie są szalenie popularne w Polsce (czemu?! za drogo? za krótkie lato?). Podróżowanie camper’ em kojarzyło mi się dotąd z wielodzietnymi rodzinami amerykańskimi, których nie stać na porządne wakacje. Ewentualnie z parą szalonych staruszków, którzy sprzedali ku rozpaczy dzieci dom, kupili przyczepę i ruszyli dookoła. Ameryki oczywiście.
Okazuje się, że podróżowanie camper ’em to najpopularniejszy sposób na zwiedzenia w Australii. Odległości są tu gigantyczne i niemal wszędzie można dolecieć samolotem. Ale wtedy nie zobaczysz nic ciekawego po drodze… Pociągi dojeżdżają tylko w niektóre miejsca i są kosmicznie drogie. Oczywiście można jechać osobówką i spać w namiocie ale:
a.) jest zima i poza tropikalną północą jest… zimno 🙂
b.) powiem szczerze, że wciąż noszę ze sobą nowy namiot za kilka stówek ale nie dojrzałam jeszcze psychicznie do jego rozłożenia na ziemi australijskiej. Strach przez wężami i pająkami a zwłaszcza… pająkami (!!!) skutecznie mnie zniechęca. Dam znać, jak się przełamię.
Nasz camper był luksusową wersją. Niestety, pochłonięta tasmańskimi widokami odkładałam profesjonalną sesję fotograficzną na wieczne jutro i pozostała nam taka mało luksusowa fotka…
Polecamy takie podróże camper ’em. Jest wolność i piękno, brak ograniczeń. Na zawołanie droga mleczna na niebie, wschód słońca nad morzem czy zwykła przerwa na kawę z takim widokiem..
Pozostaje jeden szkopuł. Ile kosztuje taki dom na kółkach? Mniej, niż myślicie. Podróżowanie po Australii jest cholernie drogie. Ale mamy na to swoje patenty, którymi podzielę się w jednym z najbliższych wpisów.
Tymczasem ruszamy w drogę i… do zobaczenia!
3 komentarze
no, no dziecko. piekny Wóz Drzymały. Proponuję przywieść go do Wwy, postawisz w Łazienkach i mieszkać będziesz jak Krolowa, a w weckendziki brum brum na wycieczki, i mamusie bys zabrała… buziaki, Mama I.
Elegancki mieszkanko na kółkach, aż chciałoby się wskoczyć w te zdjęcia i trochę pomieszkać, pozdrowionka 🙂
Pozdrawiam fajne autko 🙂