Dostajemy sporo pytań w związku z formalnościami wizowymi w Australii. Chętnie dzielimy się z Wami naszym doświadczeniem w temacie wizy studenckiej, bo takową sami posiadamy. I chociaż jest to najbardziej popularny sposób wśród rodaków na emigrację do Australii, nie jest jedyny.
Poznajcie Mateusza Jaworskiego – prawdziwego VIPa wśród australijskiej polonii, szczęśliwego posiadacza wizy Skilled Recognised Graduate (subclass 476). Amatora fotografii, CrossFitu. Blogera i informatyka.
Sorry dziewczyny – partia jest zaklepana.
L: Na początek moje gratulacje z okazji pierwszego dnia w nowej pracy! Jak wrażenia?
M: VIPa… Mało nie spadłem z krzesła!
Dzięki, póki co wrażenia bardzo pozytywne. Mam świetnych współpracowników. Atmosfera w pracy… Ech… Bajka. Australijski stres w pracy to coś między polskim rozluźnieniem a delikatnym podenerwowaniem.
Przerwa na lunch. Burger i … piwko? Proszę bardzo, nikt nic nie powie. Ważne żeby po powrocie do biura wykonać swoją robotę. W pracy stół do ping-ponga, flipper, xbox z całą szafką gier. Panuje tam bardzo przyjacielska, rodzinna rzekłbym, atmosfera. Zresztą… Koniec tych „ochów i achów”. Mało co się jeszcze napracowałem. Pogadamy za parę tygodni… Wtedy moja opinia może się zmienić.
L: Ciężko było ze znalezieniem pracy w Sydney? Azja blisko, konkurencja spora?
M: I tak. I nie. Konkurencja, owszem, spora. Na dodatek rzekomo bardzo dobrze wykształcona i ze sporym doświadczeniem zawodowym. W praktyce na szczęście, większość osób okazuje się być ściemniaczami, którzy chcą tak naprawdę dostać jakąkolwiek pracę, by móc ubiegać się o stałą wizę. Dlatego w moim przypadku było dużo łatwiej – mam doświadczenie, wizę tymczasową i łatwiejszą drogę do uzyskania wizy stałej. Gdyby jeszcze miał doświadczenie w australijskiej firmie, to pracę pewnie bym znalazł jeszcze szybciej.
L: O pracę web developer’a mogłeś starać się dzięki wizie Skilled Recognised Graduate (subclass 476). Jest to wyjątkowy rodzaj wizy, prawda?
M: Nie sposób się z tym nie zgodzić. Gdy mówię ludziom, że przyjechałem do Australii na wizie Skilled Recognised Graduate (subclass 476), nie wierzą mi, że coś takiego istnieje.
Wiza ta umożliwia pracę (bez limitu godzin), naukę i podróżowanie na terenie Australii przez 1,5 roku. No i jak sama nazwa wskazuje, dyplom ukończenia Politechniki Wrocławskiej jest tu rozpoznawalny.
Od razu uprzedzę kolejne pytanie… Nie, nikt nie ma pojęcia co to jest za uczelnia.
Przecież u nas w Polsce to do pracy jeździmy na niedźwiedziach polarnych…
Chodzi o rozpoznanie umiejętności, kwalifikacji. Pracodawca wie, że moje umiejętności są na odpowiednim poziomie. Zaś urząd imigracyjny traktuje mój dyplom na równi z dyplomem uczelni australijskiej. To otwiera naprawdę sporo możliwości.
L: Sama nie miałam pojęcia, że istnieje coś takiego jak Skilled Recognised Graduate (subclass 476). Wiza turystyczna, studencka, skilled, ale VIP dla absolwentów Politechniki Wrocławskiej?! Mogę tylko pozazdrościć.
Czy każdy student tej uczelni może się ubiegać o wizę 476?
M: Każdy student Politechniki Wrocławskiej, który uzyskał na niej tytuł inżyniera lub magistra inżyniera, może ubiegać się o tą wizę. Kierunek studiów musi pokrywać się z listą dostępną na stronie urzędu imigracyjnego (http://www.immi.gov.au/Visas/Pages/476.aspx).
L: Zaczynając studia na Politechnice Wrocławskiej, myślałeś o emigracji do Australii?
M: Tak, ale nie na tej konkretnej wizie. Pod koniec pierwszego roku studiów wpadłem we Wrocławiu na biuro podróży, pośredniczące w wyjazdach na studia do Australii. Niewiele myśląc wszedłem do środka, wziąłem katalog i nie było innego tematu przez najbliższe kilka tygodni…
Temat jednak szybko porzuciłem, gdyż nie ma co się oszukiwać – ceny studiów w Australii są dla Polaków zaporowe.
L: Co sprawiło Ci najwięcej trudności przy aplikowaniu o wizę Skilled Recognised Graduate?
M: Paradoksalnie sama Politechnika Wrocławska… Na samym końcu rozpatrywania mojego wniosku wizowego musiałem dołączyć jeszcze jeden dokument – suplement do dyplomu. Dokument miał zawierać datę ukończenia studiów, zdobycia tytułu i „uzyskania kwalifikacji”. Niezależnie od tego jak dziwacznie może to brzmieć w języku polskim, potrzebowałem takiego właśnie sformułowania na świstku papieru z pieczątką uczelni.
Okazało się, że w dziekanatach (studiowałem na dwóch różnych wydziałach) mogę otrzymać tylko i wyłącznie takie dokumenty jakich szablony są w systemie… Zrozumiałbym tą sytuację, gdybym prosił o poświadczenie, że skończyłem studia doktoranckie z wyróżnieniem. Ale mi chodziło tylko o jedno dodatkowe zdanie. Nie da się. Koniec. Kropka.
Na szczęście Australijczycy… Jak to Australijczycy. No worries!
Suplement przeszedł bez żadnych dodatkowych dokumentów.
Zaraz potem miałem już wizę.
L: Mateusz, jakie są Twoje pierwsze wrażenia z pobytu w Sydney? Coś Cię zaskoczyło?
M: Póki co, wszystko wygląda dokładnie tak, jak się tego spodziewałem. Nie jechałem tutaj na spontanie, żyjąc wyobrażeniem o Australii jako Krainie Oz, gdzie ludzie tylko surfują na desce, uciekają przed pająkami i każdy ma w ogródku stado kangurów. Do wyjazdu przygotowałem się naprawdę dokładnie, a samą Australią interesowałem się od bardzo dawna.
Może wydać się to śmieszne, ale najbardziej zaskoczyły mnie dość prozaiczne rzeczy… Numer jeden to siedzenia w metro-pociągu. Numer dwa to możliwość przynoszenia własnego alkoholu do wielu restauracji.
L: Jaką masz radę dla starających się o wizę dla VIPów?
M: VIPów… No proszę Cię!
Przede wszystkim warto zadbać o doświadczenie zawodowe w Polsce. I nie próbować na siłę zdobywać doświadczenia tylko w jednej wąskiej dziedzinie. Mi się poszczęściło, dostałem pracę jako web developer. Tak, jak chciałem. Jednak zanim to nastąpiło widziałem Srylion® ofert pracy typu poszukiwany absolwent (czyt. świeżak) z 4-letnim doświadczeniem jako web developer, umiejący myć naczynia, doić krowy, jeździć taczką i klaskać uszami.
Tutaj zdecydowana większość pracodawców szuka człowieka-orkiestry, który umie wszystko, zna się na wszystkim, ale zajmuje się tylko jednym. Z moich umiejętności technicznych najbardziej zapunktowały te, które były według mnie najmniej istotne.
L: Dziękuję serdecznie za rozmowę i życzę sukcesów w nowej pracy. Trzymamy kciuki! I jesteśmy dumni z takich rodaków za granicą!
Więcej o tajemniczej wizie możecie przeczytać u Mateusza na blogu:
http://www.jawor.me/wiza-do-australii/
A o najnowszej wizie dla Polaków – Work & Holiday, przeczytaj tu: Work and holiday wiza w końcu dla Ciebie
Na deser zdjęcia Mateusza z nocnej sesji w Sydney
I jak, łapie się ktoś z Was na wizę dla VIPów?
7 komentarzy
Super wywiad Iga, minęłaś się chyba z powołaniem (dziennikarskim :), ale może to pomysł na kolejne studia… 🙂 Pozdrowienia od Magutów i z niecierpliwością czekamy na wpisy Wielkanocne 🙂
Dziękuję Grzegorz. Myślę, że administracja, prawo, pół roku zarządzania projektami i rok historii starożytnej wystarczą mi w zupełności. Dziennikarskiego fach to samo życie 🙂 Pozdrawiamy Was cieplutko i szykujemy się na wyprawę wielkanocną.
Szkoda, że na studiach czytania map nie uczą…
Fantastyczny wywiad z VIP-em. Tak się składa, że bardzo dobrze znam tego VIP-a!!! 🙂 🙂
Miło to słyszeć, dziękuję i pozdrawiam 🙂
[…] (chyba, że skończyłeś Politechnikę Wrocławską, wtedy od razu rządzisz światem TAK) […]
Pechem jest studiować na polibudzie wrocławskiej, planować wyjazd do AU, ale okazuje się, że twój kierunek nie jest na tej jednej liście 😉
Uuuu współczuję, to jest PECH przez duże „P” 🙁 a był twój kierunek na liście jak zaczynałaś studia czy zmienili warunki w trakcie?