Dzisiaj obudził nas telefon: „Hello, happy Australia Day guys!”.
I już było wiadomo, że będziemy świętować Australia Day, czyli taki nasz Dzień Niepodległości. Eh, co to była za zabawa! Lepiej jak na Nowy Rok. Całe miasto od rana szalało, pierdyliard atrakcji dla każdego, od tańca, przez kiełbaskę, do wyścigu regat po clubbing na mega fajerwerkach skończywszy . O koncertach i innych takich nawet nie warto wspominać. Bombka! Pełen szacun dla miasta za organizację i dla ludzi – za masowy udział i mega dobry humor! Pełno zadowolonych Ozzies z flagą na policzku. Naprawdę miło się spaceruje w takim świecie.
Pełno zadowolonych Ozzies z flagą na policzku. Naprawdę miło się spaceruje w takim świecie.
Nie mogło zabraknąć rdzennej ludności.
Aborygeni uzbrojeni w okulary i głośniki sprzedawali w porcie CD po 10 baksów. Cóż, każdy orze jak może. Ciekawe, czy przeżyliby tydzień w buszu.
Kulminacja wieczoru
A co tu robi Norwegia?
Wielka defilada, każdy w stroju narodowym (i to nie jest obciach!), pikniki, grille, imprezki rodzinne. Mój ówczesny szefu zaprosił całą ekipę z pracy do domu na winko, pifko, grilla i turniej badmintona. Każdy przyniósł na stół coś do jedzenia, każdy się radował. Nie miałabym nic przeciwko urodzeniu się jako Norweżka.
11 Listopada w PLN. Co ja o tym myślę?
Bawiąc się z tłumem jakoś nie mogłam pozbyć się z głowy obrazka naszego święta niepodległości… Hmm… czy ja w ogóle kiedykolwiek poszłam na defiladę? Nie przypominam sobie. A już na pewno nie urządzaliśmy ze znajomymi spotkań, imprez rodzinnych, pikników etc.
Z 11 Listopada kojarzy mi się przede wszystkim dzień wolny od pracy i długi weekend jak szczęście w kalendarzu dopisze, trochę niepotrzebnie zmarnowany potencjał bo to jednak zimny listopad… Jakaś zadyma tradycyjnie w TV. Młodzi ludzie, którzy kochają swój kraj za bardzo, do bólu niemal czasem i równie gorącym uczuciem darzą mniejszości seksualne i inne oraz śmietniki przy drodze.
Ale większość ludzi takich jak my, ma to po prostu głęboko gdzieś… Takie przynajmniej mam wrażenie i z góry przepraszam, jak kogoś to uraża. Nie utożsamiamy się ani z krajem, ani ze świętem. Jakieś przemówienia polityków, kolumna żołnierzy, rząd marynarzy i paru weteranów na deser.
Czemu nie jest u nas tak radośnie w dniu narodowym?
Wiem, listopad jest miesiącem do d…. , nikt nie lubi tej zimowej pluchy i szarugi, może poza Depresją. Chciałabym, żeby atmosfera wokół Naszego dnia narodowego zmieniła się, żeby każdy, młody czy stary mógł się szczerze radować, że pochodzi z tego kraju. Wiem, że marudzenie i jojczenie jest dużo bardziej trendy. Ja bym jednak wolała party choćby i w stroju krakowiaka.
Uff… daliście radę dobrnąć do końca czy za długo? 🙂
Ciekawi jesteśmy Waszego zdania na temat obchodów 11 Listopada w Polsce? A może mieliście okazję świętować dzień narodowy w jakimś innym kraju? Jak wygląda feta w deszczowym Londku czy słonecznej Italii? Podzielcie się wrażeniami!
Pozdrawiamy!
16 komentarzy
Iga, nie jest za późno na post o Norwegii, zwłaszcza ze wybieram sie tam na weekend w marcu, wiec chętnie bym poczytala co tam zobaczyć, zjeść i kupic 😉
A to mnie zaskoczylas kochana! Do marca chwila czasu jest, zobaczmy co da sie zrobic 🙂 Oslo? Musisz zjesc brunost, wieloryba & leb barani. Najlepiej na fiordach 🙂
Dlatego jak już będę panem doktorem to zamieszkam w Norwegii <3
A co do spraw polskości itd. to racja, zgadzam się z Tobą w jakiejś części. Lecz podział na tylko dwie grupy świętujące (czyt. napaleni nacjonaliści od siedmiu boleści i ludzie, którzy mają wylewkę na to święto) to trochę zbyt ogólny i powierzchowny podział. Sam nie chętnie uczestniczyłem w obchodach, mszach itd. lecz w 2013 uczestniczyłem i to czynnie ! Podczas gdy (mam nadzieję, że godnie hihi) reprezentowałem moją wspaniałą szkołę niosąc sztandar uświadomiłem sobie jak fajne jest uczestnictwo w takich eventach 🙂 Może świętowanie, nie jest tak spektakularne jak w wymienionych przez Ciebie krajach lecz atrakcji w Toruniu nie zabrakło ;> Ułani, grochówa, wojskowa orkiestra, pokazy czy balony w barwy narodowe unoszące się wraz z wiatrem ku górze robią wrażenie i cieszą serce 🙂 Dodatkowo indywidualna duma, gdy stoisz na baczność i prężysz klatę podczas gdy doniosłym głosem apel wygłasza wujek Mariusz 😀 Także polecam i uświadamiam, że w Polsce a zwłaszcza w Toruniu ludzie potrafią godnie świętować dni wolności narodowej 🙂
A co to do rodzenia się w Norwegi, Polsce czy gdziekolwiek. To można narzekać na nasz kra politykę, cokolwiek, lecz samo urodzenie nie ogranicza możliwości i tak można zdobywać szczyty, zwłaszcza przy w miarę uniwersalnej kulturze, która u nas panuje w przeciwieństwie do krajów np. trzeciego świata ;p
PS. Dzisiaj wróciłem ze szpitala (jakby co to miałem operację przegrody nosowej ;P) i czuję się w miarę ok, chociaż nos obolały i sztywny. W razie gdybyście chcieli fotę mojego wielkiego kulfona zaraz po operce do dajcie znać na priv xD
Pozdrawiam i przesyłam buziaki :))
Hubert, pisząc tego posta po cichu liczyłam, że znajdzie się ktoś taki jak Ty, kto w dobrym tonie mnie objedzie zamiast lajkować!
Masz 100% racji pisząc, że podział na szurniętych nacjonalistów i ignorantów jest mooocno uproszczony, wręcz krzywdzący dla wielu Polaków.
Potrzeba więcej takich ludzi jak Ty – którzy z uśmiechem i werwą wniosą świeżą energię, radość i właśnie dumę, o której fantastycznie wspominasz. Serio, czytając Twój komentarz aż mi się łezka w oku zakręciła. I sama poczułam dumę, że urodziliśmy się tu a nie gdzie indziej.
(Norwegia to wyjątek od wyjątków 🙂 )
Muszę zauważyć, że i miasto
(każdy wie, że Toruń jest NAJlepszym miastem w PLN 🙂 )
i Twoja szkoła a pewnie i Rodzice, zasługują na duży plusik od Lymkya! Skoro z własnej, nieprzymuszonej świętowałeś 11 Listopada z innego miejsca niż kanapa/ komputer, podobało Ci się to i jeszcze tak fajnie o tym piszesz – znaczy się – dobra robota !
No ale to w końcu Toruń, wiadomo haha
A grochówa i balony są dla mnie jak najbardziej spektakularne, cool i trendy! Wpraszam się do Was na następne 11.11 🙂
(przy okazji – nie mam „wylewki” na święto jako takie, ale nie odnajduję uroku w obecnym formacie oficjalnych uroczystości, zwłaszcza jeżeli mowa o stolicy – gdzie jest super sztywno i nudno – może znajdzie się jakiś Warszawiak, który mnie poprawi)
PS. Twój komentarz jest zdecydowanie najbardziej wartościowym, jaki ktokolwiek zostawił na tym blogu do tej pory. Serdeczne dzięki.
PS. 2 Mam nadzieję, że wkrótce przestaniesz straszyć ludzi na ulicy 🙂
PS. 3 Pozdrów wujka M. ode mnie 🙂
Buziaki
AKAIK youv’e got the answer in one!
SZPITAL?!!! czemu ja nic nie wiem, proszę natychmiast szczegóły na priv – co, jak, gdzie, za ile? i pogrążające fotki kulfona oczywiście też 🙂 jak będą fajne, to wrzucę na bloga 😀
No gratulacje. Widzę, że im dalej od korzeni tym więcej sentymentów i nostalgii. Jednak urodzenie to urodzenie.
bla bla bla. cudze chwaliscie a swego nie znacie.
to wcale nie jest tak, ze wszyscy wszedzie norwedzy, australijczycy etc maja super swieto a my nie. swieto tworza ludzie, wiec jak z naszym swietem jest cos nie tak to wina krajan a nie kraju 😉
poza tym moja droga, kiedykolwiek wyszlas z domu i faktycznie obchodzilas to swieto? 😉 bo ja tak jak Hubi mialam okazje stac ze sztandarem,co prawda moze nie w stroju krakowiaka, ale w mundurku szkolnym z herbem szkoly i tez bylam dumna 🙂 mimo ze reszta miasta uwazala nasze stroje za mega obciach, niestety tak samo jak jakies regionalne stroje, ktore niewatpliwie nie odbiegaja uroda od tych norweskich.
i ja sie cieszylam ze urodzilam sie Polka jak w 2013 ojciec z lukaszem wieszali na tarasie flage i jak 11 listopada na co drugim balkonie wisiala bialo- czerwona flaga. i nawet zrzedzaca mama ktora narzekala ze nasza flaga ma zly odcien- bo nie jest to czerwien flagowa 😉 come on, ile krajow ma na swoj pozytek wlasny odcien?! 🙂
i w warszawie tez dzieja sie fajne i pozytywne rzeczy nie tylko marsze politykow palace sie tecze i bandy tepych lysych glow.
mamy chociazby plenerowe wystawy, wojskowe grochowy, cale rodziny z dzieciakami i mlodych entuzjastow rekonstrukcji w historycznych mundurach. milo bylo popatrzec jak 5-6 letnie bable biegaja z iskra w oku za grupa rekonstrukcyjna zbierajac pieczatki w jakies historycznej grze- brakowalo nam tylko wujka Mariusza 😉
takze po wielkim powrocie zapraszamy do uczestnictwa aktywnego, a nie na kanapie, to moze za rok napiszesz o polskim swiecie narodowym, ze takie fantastyczne 😉
znacie, tyle co z linka jak ktoś na fejsie wrzuci 😀
święto tworzą ludzie, ale nie żyjemy w anarchii, ludzie tworzą państwo/władzę, która odpowiada za organizację święta narodowego i za edukację społeczeństwa.
Listopad, lenistwo itd. nie zachęca, podobnie jak rozróby na mieście czy babcie pod krzyżem. Pewnie, że wszystko w naszych rękach. Przeciętnemu Kowalskiemu się nie chce i trzeba go zachęcić.
A po grochówce to wiesz co 🙂
wszystko fajne, to co piszesz, ale dla mnie taka oferta w ogóle nie jest atrakcyjna. Za bardzo jednoznaczne, ciężkie, bez polotu. Brak mi takiej lekkości i radości, bez zadęcia.
Poza tym ciężko się cieszyć raz do roku kiedy na co dzień uprawiamy sport narodowy jakim jest jest narzekanie i prześciganie się kto ma gorzej 🙂
PS. składam solenną obietnicę – za rok idę na paradę w W-wie lub Toruniu i robię update na Lymkya!
Może odszczekam wszystko 🙂
pod warunkiem, że w ogóle będę w PLN 🙂
moc.
no nie, nie dość że jakos zabrać sie do komentowania nie mogłam (temat jak ocean szeroki i mocno wielowątkowy) to mi tu jeszcze ubliżaja od zrzęd – a ciekawe kogo szlag trafiał, że flaga jeszcze nie zamontowana o wyciągnieciu leniuchów (˄) do MW i na krakowskie nie wspominajac!
a do samego swietowania przechodząc – zastanawiałam sie juz wielokrotnie jaki procentowy udział w tym, ze obchody naszego Święta Niepodległości nie maja jednak tak spontanicznego i radosnego charakteru mają: listopadowy termin, Polaków charakter przekorny, historyczne obciążenia czy wreszcie wspólczesny zanik (jednak!) autorytetów (na rzecz celebrytów), poczucia wspólnoty i dumy narodowej, nie mylić z nacjonalizmem i faszyzmem wykazywanym przez zorganizowane bojówki i popierajacych je cynicznie polityków…
Ci ostatni nie stanowią co prawda soli tej Ziemi – ale ich wstrętne działania są bardzo niebezpieczne w skutkach, bo to nie chodzi tylko o to że zniszczą, spalą, zakłócą i niestety ośmieszą; ale stanowią też swego rodzaju wymówke i usprawiedliwienie dla obojetności. no bo po co wychylac sie, zejść z kanapy i wziąć czynny udział we wspólnym świętowaniu, tego że przecież coby nie mówić ten świat wokół nas staje sie piekniejszy, skoro mozna dostać kamieniem po glowie. lepiej zostać w domu przed telewizorem i patrząc na kolejne transmisje z burd cieszyć sie, że podjęło sie dobrą decyzję …
trzeba więc tylko miec nadzieje, że ci obojetni wyrwą sie z letargu a ci pseudo bogoojczyźniani razem ze swoimi politycznymi protektorami trafia tam gdzie ich miejsce – pierwsi do kamieniołomów, drudzy do politycznego niebytu.
do 11. 11. 2014 zostalo nam troche czasu, zapraszam wiec do nas po stosowną strawe dla ducha – no bo gdzie jak nie w CBW znajdziemy odpowiednia lekturę… i tak duchowo i intelektualnie przygotowani spotkamy się na krakowskim, do zobaczenia
Pięknie, pięknie. Stara Matko, jak Ty coś skomentujesz 🙂
z klasa i jeszcze się przy okazji zareklamujesz na blogu haha
nie się, nie się – tylko bardzo szacowną Instytucje jaką jest niewątpliwie Główna Książnica Sił Zbrojnych http://www.cbw.pl/
Kocham Cię Mamiszon 🙂 mój ty PRowcu 🙂
Spot on with this write-up, I honestly believe this amazing site needs a
lot more attention. I’ll probably be back again to
read more, thanks for the information!
Undeniably believe that that you said. Your favorite reason appeared to be at the web the simplest factor to bear in mind of.
I say to you, I certainly get irked at the same time as people consider worries that they plainly don’t understand about.
You controlled to hit the nail upon the highest and outlined out the entire thing with no need
side effect , people can take a signal. Will likely be
again to get more. Thank you
The Real Housewives of NYC will spend the next three episodes in exotic
Morocco, riding camels and experiencing a different culture.
At times it may happen that you may want to buy a new house or then sell the existing one.
You are no different from everybody else in a similar position.