Pracuję w bogatej dzielnicy Sydney. Wpadają do mnie na ploty różni ludzie. Generalnie dużo gejów, kilka prostytutek (jedno nie wyklucza drugiego) i trochę podejrzanego elementu. Emigracja.
Poza tym sama śmietanka: lekarze, sędziowie, fotoreporter National Geographic, niespełniona aktorka, była piosenkarka, pani reżyser filmowy a nawet spiker*, wprost z posiedzenia australijskiego parlamentu.
Ludzie inteligentni. Większość z nich to regularni klienci. „Hi, how are you?”, kawa, kanapka i do widzenia. Co czwarty zapyta skąd jest mój akcent. Co dziesiąty, jak mi się podoba Australia. Tyle. Widzą mnie niemal codziennie, czasem dwa razy dziennie. Okiem emigranta. Pytam ich wtedy, jak minął im dzień w pracy.
Między jednym a drugim „Hi, how are you?” zastanawiam się czasem, czy ktoś z nich pomyśli o mnie jak o emigrancie. Przecież co czwarty z nich urodził się poza granicami Australii**. Czyli wie, tak jak ja, co to emigracja. Czy kogoś poza urzędem imigracyjnym w ogóle interesuje czy mam ważną wizę? Czy pracuję legalnie? Czy za moje uśmiechy i pracę dostaję płacę minimalną? Czy ktoś zauważa banknoty przekazywane z ręki do ręki?
Sydney jest niezwykle różnorodnym miastem. Nazywane czasem „małą Azją”. Emigracja sprawia, że mieszają się tutaj wszystkie rasy, kolory, kultury. Kontrola z imigracyjnego naprawdę nie musiałaby się wysilać. Ale czy kogoś interesuje kto buduje kolejny apartamentowiec w samym centrum? Czy kogoś obchodzi, kto mu podaje lunch w restauracji z widokiem na Operę i markową torebkę w centrum handlowym?
Nie mówię tu o sprzątaczkach, chińskich knajpkach czy domach za siedmioma górami i siedmioma rzekami. Topowe lokalizacje, topowe budynki, najlepsze restauracje i najdroższe sklepy. Kontrola z imigracyjnego naprawdę nie musiałaby się wysilać. Tylko kto by to wszystko wtedy robił?
Australia ma bardzo rozbudowaną politykę wizową. Nie podejmuję się nawet próby policzenia różnych typów wiz, klas itd. Uderza mnie dysonans między przepisami a rzeczywistością. Polityka swoje a emigracja swoje.
W sumie nigdy nie zastawiałam się nad Ukrainką myjącą okna sąsiadce czy Rosjance z warkoczem, która pilnuje Twojego dziecka.
A Ty?
*członek australijskiej Izby Gmin przewodniczący jej obradom.
** 27% obywateli Australii urodziło się poza jej granicami (2011 rok). W pierwszej piątce krajów pochodzenia: Wielka Brytania, Nowa Zelandia, Chińska Republika Ludowa, Indie, Wietnam. „Polskich” Australijczyków jest 57,900.(„Migration, Australia, 2011-12 and 2012-13”. Australian Bureau of Statistics.)
10 komentarzy
dobrze piszesz dziecko, inteligentnie i błuskotliwie. zrobiłam sobie mały antrakcik – czytam twojego bloga i słucham muzyki Chucka Mangione z „Sanchez i jego dzieci”, bajka ( odkrylam ostatnio stacje z muzyką filmową, piekna sprawa i polityki mało, prawie wcale …
a wracając do kwestii emigrantów i naszego pochylenia się/lub nie, nad tematem. tak sobie mysle, że sytuację autochtonów w naszym pięknym kraju i Au dzieli tak dużo, że ma to swoje odzwierciedlenie w sposobie myslenia/bądz jego braku nad tą kwestią. wiem, ze zabrzmi to okropnie, ale … „nie czas załować róż …” . nasze państwo i my sami (ostatecznie to ludzie tworzą prawo i kreują rzeczywistość) tak źle traktujemy swoich własnych obywateli, w sprawach, wydawałoby się podstawowych: mieszkanie, praca, dzieci i rodzicielstwo, opieka medyczna, itd, itd, że chyba jeszcze nie wspieliśmy sie ten poziom współczulności. kłania się tu chociażby „Teoria hierarchii potrzeb Maslowa”, smutne, ale …
buziaczki
Mimo wszystko jest wiele krajów, gdzie dzieje się gorzej niż w Polsce więc nie można tak obojętnie przechodzić obok „obcego”. Wszyscy mamy prawo do godnego traktowania.
W Sydney jest wyjątkowy klimat bo to naprawdę kosmopolityczna metropolia, gdzie w wielu miejscach spotkasz więcej imigrantów niż tubylców. I te dwie rzeczywistości – oficjalna (wizy, ograniczenia, polityka imigracyjna itd.) i życiowa – funkcjonują równolegle jak w „Pięknym umyśle”. Jest to zjawisko tak powszechne, że aż czasem w oczy kole.
dziecko, prawo kazdego człowieka do godnego traktowania pozostaje poza dyskusją. nie pochwalam tez broń boże panoszącej się obojętności, na wszelkie przejawy zła czynionego/dobra zaniechanego. moje dywagacje powyżej dotyczyły tylko wskazania smutnych różnic pomiędzy Au i RP, róznic, które w efekcie przygniatają nas do ziemi i powodują, że troche trudniej wznieść się nad poziomy …. to nie jest usprawiedliwienie tylko smutna rzeczywistość. ale generalnie trudno, a w zasadzie niemozliwym jest cobym pojęła tą niespójność realu i prawa w AU, o których piszesz. to jest zupełnie inny świat i inna emigracja, buzka
[…] sukcesu. Wrzucamy słitaśne fotki nowych samochodów i zagranicznych wakacji na fejsbuka. Emigracja to szczególna grupa ludzi. Nie mówię, że każdy koloryzuje. Pierwsza postawiłabym siebie pod […]
Taaa… szare życie w Australii, żeby chociaż czasem ktoś na Ciebie krzywo spojrzał, nie mówiąc o zbluzganiu na ulicy – brakuje mi tego. Chciałbym się czasem poczuć, tak po staremu, jak to drzewiej bywało w Ojczyźnie. A tak muszę drażnić psa sąsiada, przynajmniej on nie ma zahamowań aby mnie okrzyczeć. Nie wiem tylko dlaczego macha ogonem? Być może i on się cieszy zamiast wściekać 😉
Karol, Twój komentarz wygrał ten dzień <3 Australia ma wiele twarzy i za to ją kocham. Pozdro.
I have read so many articles on the topic of the blogger lovers but this piece of writing is
truly a nice piece of writing, keep it up.
Amazing! Its really awesome paragraph, I have got much clear idea about from this post.
I like the valuable info you provide for your articles.
I will bookmark your weblog and check once more here regularly.
I’m slightly sure I will be told a lot of new stuff proper here!
Best of luck for the next!
Hi there, constantly i used to check website
posts here in the early hours in the daylight, as i like to find out
more and more.