Pojawiło się ostatnio pytanie jak w Australii wygląda temat biegania. Tutaj jest trochę inaczej niż w Polsce…
Jak to wygląda z mojej perspektywy? Czyli krótkie przynudzenie.
Toruń. Zacząłem biegać wiele lat temu. Na głównych trasach spotykałem jednego lub dwóch biegaczy. Co rok na wiosnę pojawiali się sezonowcy, którzy na lato chcieli zrzucić tłuszczyk zimowy. Biegałem trzy razy w tygodniu i oprócz starych wyjadaczy nie widywałem ludzi takich jak ja, którzy nie ćwiczyli do maratonu tylko biegali dla przyjemności i zdrowia.
Warszawa. Okolice od Karczewa po Most Siekierkowski. Oprócz trasy Wał Miedzeszyński znów pustki. Raz spotkałem mężczyznę biegnącego z naprzeciwka, który na mój widok podniósł rękę powitalnie. Zastanawiało mnie czy mnie z kimś pomylił czy gej i muszę trasę zmienić bo strach jak kiedyś będzie za mną biegł.
Dopiero po kilku miesiącach zrozumiałem, że to był znak powitalny.
Centrum Warszawy. Co drugi dzień trasa z centrum -> Most Gdański ->Most Łazienkowski -> Centrum = ok 10 km. I znowu na bulwarze jeden czy dwóch biegaczy jak pogoda ładna. Zimą ?
Zimą ludzie kołduny jedzą a nie biegają.
2013/ 2014
A jak jest dziś w Warszawie i pewnie w każdym większym mieście ? Biegacz na biegaczu za biegaczem biega. Dzisiaj na każdym kroku i o każdej godzinie gdzieś ktoś biega. Młodzi, starzy, mężczyźni, kobiety, nawet psy. Dzisiaj sport i bieganie to popularny temat rozmów czy chwalenia się czasem/ dystansem w mediach społecznościowych (endomondo)
Biegiem przez Sydney.
W City jak nie biegasz to jesteś w mniejszości. To jest najbardziej sportowe miasto jakie widziałem. Tu się biega, tu się ćwiczy, tu się trenuje i rowerem jeździ. Co druga osoba ma swojego PT czyli osobistego trenera.
Duża ulica bez siłowni ? Nie ma takich.
6:00 rano. Czas na wspólne biegi sąsiedzkie. Pięciu sąsiadów wychodzi razem pobiegać. Kobiety i mężczyźni. Syn z matką ? A czemu nie ? Oboje są fit i biegają. Kilkudziesięcio osobowe grupy osób biegają po kolei przez sydneyowskie parki. Standard.
Biały, czarny, Azjata whatever, każdy biega.
7:00 rano. Zaczynasz pracę? Świetnie! Strój sportowy i biegiem do biura. W plecaku ubranie na przebranie.
15.30. Kończysz pracę i pchasz się do metra ? Nic z tych rzeczy! Przebierasz się i biegiem do domu.
Iga twierdzi, że dla kobiet to nie możliwe bo za dużo rzeczy musiałyby w plecaku nosić (kosmetyki, lustereczka, ipady i bóg wie co jeszcze kobiety muszą mieć ze sobą). W Sydney codziennym strojem kobiet jest strój sportowy, ważniejsze jest dla nich zdrowie niż kolejna pomadka w torebce.
Biegi są tylko dla młodych?
A skądże! Kobieta lat 60 +, strój sportowy, plecak, iphone na ramieniu i zapierdziela biegiem do domu.
Bieganie to nie wszystko.
W tym mieście się ĆWICZY ! Wszędzie PT (personalni trenerzy) i grupki osób i od rana już, pompki, przysiady, bieganie pod górę, podskoki, brzuszki. Nie ma parku żeby nie móc podziwiać ludzkiej determinacji i samo dążenie do perfekcji.
Rower?
Pierwszy rowerzysta w Sydney i zakochałem się od razu. Trasy rowerowe na ulicach. Wzniesienia i opady a same rowery ? Najlepsze kolarki ! Same firmowe, najlepszy osprzęt, ceny od 10k zł wzwyż. Jednych kręci Porsche zauważone na ulicy a mnie Cannondale Caad10 z najlepszym osprzętem.
Jednak sprzęt to nie wszystko. Chodzi o samego człowieka. Tutaj jest to czego brakowało mi w Warszawie. Tu jest pasja, agresja, siła. Tutaj rowerzysta to ktoś codziennie kilkadziesiąt kilometrów przejeżdża i na końcu pada na ziemie ze zmęczenia.
Nie zapomnę widoku faceta zjeżdżającego z górki ramie w ramie z samochodami na ulicy. Prędkość duża ! A On łapie oddech i bez trzymania kierownicy z samochodem po lewej i prawej wchodzi w ostry zakręt…
PS. Kask obowiązkowy u każdego rowerzysty !
Podsumowanie
Jednak to nie tak, że Australia to lepszy kraj czy lepsi ludzie. Moda na sport przyszła 5 lat temu, u nas w Polsce jak dla mnie z 2, max 3 lata temu. W 2013 roku ilość osób na kolarkach jeżdżących po samej Warszawie była tak „ehem” duża, że nie liczna grupka kurierów rowerowych na mój widok machała do mnie myśląc, że jestem jednym z nich.
Podejrzewam, że w tym roku fanów kolarek będzie kilku. A jakby miasto ułatwiło nam życie to w 2015 może będzie rowerowy bum ?
A co znaczy kraj bogatszy ? A to, że tutaj mają lepsze wyniki.
Tutaj stać cię by wynająć sobie porządnego trenera a nie Krzycha z pakerni, który palcem wskaże przyrząd i rzuci ilość powtórzeń i wróci do gapienia się w szybę. Tutaj każdy biega w prawdziwych butach do biegania i każdy ma firmowy strój sportowy a nie starą koszulkę – prezent z roku 2001. Tu jest też gdzie biegać. Parki, boiska, specjalne trasy spacerowe/do biegania czy po prostu wybrzeżem lub na plaży.
Dlatego tutaj sport wygląda pięknie. Ludzi są fit, ludzie są uśmiechnięci. Tu nikt nie biega w starym dresie adidasa. Tutaj kobiety mają ładne kolorowe stroje a mężczyźni biegają głównie bez koszulek. Technicznie, prawidłowo, szybko, z uśmiechem.
Widząc to na co dzień człowiek marzy by być częścią takiej kultury…
A TUTAJ IGA HASA BIEGIEM PRZEZ SYDNEY. (cz. 1).
Park Domain, Opera, piękne widoki, mało przunudzania.
2 komentarze
Myślę, że w Polsce sport stał się obecnie bardzo modny, podobnie jak w krajach wysoko rozwiniętych. Korzystając ostatnio z pierwszego prawdziwie wiosennego weekendu wybrałem się na przejażdżkę rowerową wzdłuż Wisły i czułem się jak w Holandii, nawet korki rowerowe co pewien czas się tworzyły 🙂 Podobnie na basenie czy innych fitneso-siłowniach – wieczorami pękają w szwach. Fakt faktem, że sprzęt sportowy czy stroje pozostawiają jeszcze wiele do życzenia, ale i w tej dziedzinie jest coraz lepiej. Jedno co się jeszcze długo nie zmieni to Panowie biegający/ćwiczący bez koszulek – może to i lepiej, bo na razie nie mamy zbyt wiele do pokazania płci pięknej 🙂 Zatem do dzieła Panie i Panowie, zróbmy w Polsce drugą Australię żeby Iga z Arturem szybciej do nas wrócili – pozdrowionka od Magutów 🙂
Polska drugą Holandią? No proszę, super! Zarządzamy polsko – australijską mobilizację ruchową 🙂
Kopciuchy ściskają mocno Magutkow!